Reklama na blogach - Blogvertising.pl
Okiem Svetomira: 2010

wtorek, 28 września 2010

Jesienny tekst organizacyjny

Mamy wrzesień, a więc nadszedł czas na kolejny tekst organizacyjny, jaki umieszczam na swych blogach dwa razy do roku. Tym razem będzie on nieco odmienny, gdyż, zanim przejdę do omówienia aktualnego stanu moich blogów i moich planów blogerskich na kolejny rok, zdań parę poświęcę moim książkom. Na wiosnę ukazała się moja pierwsza książka, zatytułowana "Religie w Polsce". Jej odautoskie omówienie można znaleźć tutaj, a dwie niezależne recenzje tutaj i tutaj. Na tej jednej książce bynajmniej nie zamierzam poprzestać. Na chwilę obecną mam gotowe dwie książki: zbiorek bajeczek dla dzieci i zbiór nowelek fantasy dla dorosłych. Dla obydwu szukam wydawcy. Jeśli ten tekst czyta jakiś wydawca szukający autorów, proszę o kontakt na adres: svetomir@gazeta.pl.



Przejdźmy więc do blogów. Przypomnijmy, że mam ich kilkanaście i można je podzielić na trzy grupy: pierwotne, okresowe i wtórne. O blogach okresowych pisałem szerzej w tym wpisie, o wtórnych zaś w poprzednim i jeszcze wcześniejszym tekście organizacyjnym, nie ma więc sensu, abym się powtarzał. Napiszę jedynie o najistotniejszej zmianie w tym zakresie, mianowicie o mojej rezygnacji z prowadzenia bloga na portalu ProPolonia, kiedy do grona tamtejszych publicystów dołączył pan Andrzej Lepper. Krok mój okazał się słuszny, bo dwa miesiące później środowisko skupione wokół tego portalu udzieliło nieoficjalnego ale jednoznacznego poparcia dla kandydatury Leppera w wyborach prezydenckich, mnie zaś, na szczęście ominął udział w tym żenującym spektaklu.



Wróćmy do blogów oryginalnych, spośród których najważniejszym jest nadal "Kultura Okiem Svetomira". Planuję dokonanie w nim pewnych zmian, które w pełni objawią się w przyszłym roku. Po pierwsze, cykl festiwalowy stanie się kategorią, rozszerzy się do co najmniej dwudziestu pięciu wpisów rocznie (plus miniwpisy w postaci zdjęć plakatów) i obejmie, oprócz festiwali muzycznych, także filmowe, teatralne i inne. Poza tem wprowadzę na blogu pewną regularność odnośnie recenzyj. Będę co roku recenzował nie mniej niż dziesięć książek, dziesięć płyt i pięć filmów. Jeśli chodzi o cykle, to najpierw będę kontynuował te, które zacząłem w ubiegłym roku: "Humanistykę z marketowego koszyka", która powoli zmierza ku końcowi i "Media religijne", które z powodów technicznych ugrzęzły w krzakach. Gdy skończę "Humanistykę", rozpocznę cykl zatytułowany "Dzieła mistrzów", w którym omówię dwadzieścia książek, które kształtują mnie jako antropologa. Będą to w większości książki dosyć stare, ja osobiście hołduję bowiem przekonaniu, że w dziedzinie nauk humanistycznych wiedza nie ulega przeterminowaniu. Inną nowością, która pojawi się jeszcze w tym roku będzie listopadowy cykl, docelowo składający się z dziesięciu tekstów, poświęcony wielkim twórcom kultury, którzy w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy odeszli do wieczności. Zasadniczo nie będę w tym cyklu, nawet w bieżącym roku, omawiał zmarłych, czy zginionych polityków, chyba, że wnieśli oni znaczący wkład do kulturowego dorobku ludzko Całkiem prawdopodobne jes też powstanie krótkiego cyklu karnawałowego opartego o turbofolkowe teledyski i przekłady, którego zalążkową formę zaprezentowałem już w minionym sezonie.



Blog "Twórczość Svetomira" (dawniej "Limeryki ze Śmietnika") nadal jest pogrążony w głębokim kryzysie, który sygnalizowałem w poprzednim tekście organizacyjnym. Nowe wpisy pojawiają się na nim jedynie epizodycznie, a ja dotąd nie odzyskałem zapału do ich zamieszczania. Mam co prawda pewne pomysły, ale realistycznie rzecz biorąc, nie sądzę, abym miał je zrealizować wcześniej niż na wiosnę. Za to w ostatnich miesiącach bardzo odżył mój fotoblog "Rybnik w obiektywie komórki", a to za sprawą zastosowania nowych rozwiązań technologicznych, obecnie bowiem nowe wpisy umieszczam na nim bezpośrednio z komórki. Skraca to cały proces tworzenia wpisu od zrobienia zdjęcia aż do publikacji wpisu na blogu do mniej niż jednej minuty. Coraz więcej zdjęć jest z poza Rybnika, toteż rozważam zmianę nazwy na "W Obiektywie Komórki Svetomira". "Polityka Okiem Svetomira" nie przeżywa ostatnio ani kryzysu, ani rozkwitu, ot żyje w swym normalnym, nieregularnym tempie. Pod koniec maja założyłem kolejny, piąty już blog oryginalny, zatytułowany "Moje Ulubione Produkty". Na razie jest on u mnie na okresie próbnym. Jeżeli przez pół roku nie zrobi on oczekiwanego wyniku, zaprzestanę jego regularnego tworzenia. Pierwszy miesiąc był bardzo obiecujący, ale kolejne, niestety, bardzo poniżej oczekiwań. Na wszystkich moich blogach oryginalnych pojawiają się, lub pojawiać się będą, teksty komercyjne, choć w ostatnich miesiącach pojawiajb się one w zasadzie jedynie na "Kulturze Okiem Svetomira". Pozostałe moje blogi mają na razie zbyt słabe wyniki. Mają jednak potencjał, więc wszystko może się zmienić.

piątek, 27 sierpnia 2010

Propagowanie naduzyć liturgicznych

Msza z naduzyciami


Propagowanie wśród dzieci świadomości liturgicznej, zwłaszcza zaś ukazywanie im, czym jest Msza Święta, jest czynnością szlachetną i godną pochwały. Przy wykonywaniu tej czynności należy jednak dołożyć wszelkich starań by przekazu nie zafałszować i wpoić najmłodszym prawdziwą wiedzę o tej Największej Tajemnicy, oczywiście w takim kształcie jaki jest do przyjęcia na ich poziomie rozwoju umysłowego. Trzeba jednak pilnie baczyć, aby tego przekazu nie zafałszować, gdyż mogłoby to zaowocować ukształtowaniem fałszywego obrazu Mszy Świętej, a nawet fałszywego obrazu Boga w sercach i umysłach niewinnych dzieci.




Trudnego i ważnego zadania pouczenia dziatek na temat Mszy Świętej podjęło się wydawnictwo diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu , publikując książeczkę autorstwa Ewy Skarżyńskiej (tekst) i Marka Sojki (ilustracje), zatytułowaną Msza Święta dla najmłodszych. Niestety, autorzy i wydawcy nie dochowali należytej staranności i skierowali do najmłodszych wiernych przekaz mocno zafałszowany, zwłaszcza w sferze ilustracyj. Na stronie trzeciej znajduje się obrazek przedstawiający Obrzędy Wstępne Mszy Świętej. Na obrazku tym widzimy ołtarz, na którym stoją trzy płonące świece i kielich bez welonu. Obrazek ten promuje jaskrawe, rażące i drastyczne nadużycia liturgiczne. W taki sposób odprawiać Mszy Świętej absolutnie nie wolno. Zgodnie z obowiązującymi przepisami liturgicznymi, nakrycie pustego kielicha welonem jest bezwzględnie obowiązkowe, a liczba świec, płonących na ołtarzu podczas Mszy, musi wynosić dwie, cztery, lub sześć, ewentualnie siedem, gdy Mszę sprawuje biskup. Nauczanie liturgiczne dzieci w sposób tak drastycznie niezgodny z przepisami, jest godne potępienia. Z drugiej jednak strony pochwalić należy umieszczenie na tym samym obrazku krzyża na ołtarzu. Pochwalić również należy ilustrację na stronie 11 , przedstawiającą przyjmowanie Komunii Świętej na klęcząco. Jednak te plusy nie są w stanie przesłonić wymienionych wyżej minusów.



Również warstwa tekstowa pozostawia wiele do życzenia. Warstwę tę stanowi wierszowana opowieść o tym, co się dzieje podczas Mszy Świętej. Opowieść ta jest jednak pełna dziur, niczym dobry szwajcarski ser. Co jednak służy serowi, to niekoniecznie musi służyć tekstowi katechetycznemu, choćby nawet bardzo uproszczonemu. Najpoważniejszą luką jest brak jakiejkolwiek, choćby nawet najmniejszej wzmianki o ofiarnym charakterze Mszy Świętej, nie mówiąc już o jej związku z Ofiarą Krzyżową Jezusa Chrystusa. Dobrze chociaż, że wspomniano o Trójcy Świętej i Realnej Obecności Ciała i Krwi Pana Jezusa w postaciach eucharystycznych. Ogólnie jednak rzecz biorąc, nie jest to zła książeczka, a wspomniane błędy można łatwo usunąć w kolejnych wydaniach. Apeluję więc niniejszym do wydawcy, aby nie omieszkał tego uczynić.

Gruszki na wierzbie

klon


Gruszki na wierzbie są przysłowiowym określeniem obietnicy niemożliwej do spełnienia, synonimem czegoś niemożliwego, czegoś co żadną miarą w świecie rzeczywistym zaistnieć nie może. Szczególnie często używa się go w odniesieniu do mało realnych obietnic, składanych przez polityków w okresach przedwyborczych. W wyrażeniu tym słychać echo ewangelicznego zdania "Czyż zbierają z ciernia jagody winne, albo z ostu figi?" (Mt. 7.20).




Dziś jednak chciałbym się przyjrzeć temu powiedzeniu nie z kulturowego, a z przyrodniczego punktu widzenia. Chciałbym się zastanowić nad tym, czy jest fizycznie możliwe, aby gruszki wyrosły na wierzbie? Na pierwszy rzut oka jnie ma takiej możliwości, albowiem gruszki rosną na gruszach (łac. Pyrus), nie zaś na wierzbach (Salix). Teoretycznie jest co prawda możliwe zaszczepienie gałązek gruszy na drzewach najbliżej z nią spokrewnionych gatunków. Nie jest to jednak wykonalne już nawet w odniesieniu do całej rodziny Różowatych (Rosaceae), tym bardziej więc nie da się tego uczynić w przypadku odległej taksonomicznie wierzby. To że gruszki mogą rosnąć tylko na gruszy i drzewach blisko z nią spokrewnionych nie wyklucza jednak możliwości jednoczesnego wyrastania także i na wierzbach. Tak się bowiem składa, że drzewa nie zawsze rosną bezpośrednio w ziemi. Zapewne każdy z nas widział nieraz drzewa wyrastające z dachów i murów zaniedbanych budynków.




Czasami zdarza się też, że drzewa wyrastają na spróchniałych fragmentach koron innych drzew, jak to ma miejsce w przypadku maleńkiego okazu Klonu zwyczajnego (Acer platanoides) wyrastającego w pośrodku korony Robinii akacjowej (Robinia pseudoacacia), co zostało uwiecznione na załączonej fotografii. A tak się składa, że właśnie niektóre wierzby należą do gatunków szczególnie podatnych na owo próchnienie, a co za tym idzie na wyrastanie innych drzew w swojej koronie. Jakieś dziesięć lat temu zdarzyło mi się, że szedłem podwieczorną porą z opactwa cystersów w Szczyrzycu przez szczytu góry Ciecień na stację kolejową w Kasinie Wielkiej. Po drodze, w miejscowości nomen omen Wierzbanowa, ujrzałem sporej wielkości Wierzbę białą (Salix alba), z której korony wyrastała całkiem pokaźna Brzoza brodawkowata (Betula pendula). Co prawda sfotografowałem wtedy to osobliwe zjawisko, ale z racji nałożenia się trzech niekorzystnych okoliczności, a mianowicie słabych warunków oświetleniowych, niskiej jakości aparatu fotograficznego i moich bardzo małych umiejętności w tej dziedzinie, zdjęcie wyszło bardzo słabe i niewyraźne. Do tego, w ciągu lat, które minęły od czasu tego wydarzenia, zarówno klisza, jak i odbitka gdzieś mi zaginęły, nie mogę więc do niniejszego opisu dołączyć adekwatnej fotografii. Nie zmienia to jednak faktu, że spora brzoza na wierzbie wyrosnąć może. A skoro może brzoza, to może i grusza.



Wyrośnięcie gruszek na wierzbie nie jest więc całkowicie niemożliwe, chociaż bez najmniejszej wątpliwości jest to zjawisko niezwykle rzadkie. Tak też należy chyba traktować również te przysłowiowe "gruszki na wierzbie", nie jako niemożliwe, ale jako bardzo mało prawdopodobne. Nie ma bowiem na świecie rzeczy niemożliwych, są jednak takie, których prawdopodobieństwo zaistnienia jest bardzo znikome.

Problem z imiesłowem

Katastrofa smoleńska swoim porażającym ogromem wywarła niezatarte piętno nie tylko na polskim życiu politycznym, ale także na wszystkich aspektach polskiej kultury, w tym i na języku. Wpływ ten jest niewątpliwie wielokierunkowy, ja jednak chciałbym się w tym tekście skupić tylko na jednym szczególnym elemencie. W takich momentach historii często się okazuje, że język nasz jest zbyt ubogi i brakuje mu słów na określenie wszystkich aspektów rzeczywistości. W tym konkretnym przypadku w języku polskim brakuje człowieka, który zginął. Ten, który zmarł, to zmarły; ten, który umarły; ten, który poległ, to poległy; ten, który zaginął, to zaginiony, a ten, który zginął nie ma swojego określenia. W takim przypadku najczęściej używamy określenia "tragicznie zmarły", jednak wyraźnie czujemy, że pozostawia ono znaczący niedosyt w zakresie precyzji. W końcu pojęcie "tragicznie zmarł" jest znacznie szersze niż "zginął". Przecież tragicznie zmarł ( w szerokim sensie) każdy, kogo śmierć była dla kogoś innego tragedią.



Zawsze byłem zwolennikiem maksymalnej precyzji w wyrażaniu się. W imię tej maksymalizacji postuluję niniejszym ustalenie brzmienia imiesłowu czasownikowego biernego dla czasownika zginąć. Użyłem sformułowania ustalenie, nie zaś utworzenie, gdyż nie można wykluczyć możliwości, że taki imiesłów istnieje od dawna, tyle że wyszedł już z powszechnego użycia, albo też nigdy nie zdołał się upowszechnić. Pozostawmy na razie tę kwestię na boku i zabierzmy się do sprawy tak, jakby trzeba było ów imiesłów stworzyć ex nihilo. W takim przypadku trzeba się do sprawy zabrać per analogiam, czyli przyjrzeć się imiesłowom biernym czasowników zbliżonych konstrukcyjnie do "zginąć". Jest takich mnóstwo, ale tylko dwa spośród tych, które przychodzą mi do głowy, mają tę samą szczególną właściwość, co zginąć, a mianowicie, będąc strony czynnej wykazują składniowe cechy strony zwrotnej. Są to zniknąć i zaginąć. Co do tego drugiego, to sprawa jest prosta i nie budząca najmniejszych wątpliwości - posiada on imiesłów przymiotnikowy bierny, który brzmi zaginiony. Z pierwszym jest natomiast dużo więcej komplikacyj. Jego imiesłów bierny po pierwsze jest dosyć rzadko używany, po drugie zaś przybiera dwie odmienne formy: zniknięty i znikniony. Pierwsza jest powszechniejsza we współczesnej polszczyźnie potocznej, zaś druga w tekstach staropolskich i poetyckich. Oto kilka przykładów:



Wtem wszystko przepada... i widzi, o dziwy -


Świat jasnych urojeń znikniony!


I siebie zmienioną w krzak brzydkiej pokrzywy,


A młodzian stał w oset zmieniony.


Adam Asnyk



"Że twój but prawy powieszą w Sybilli,


A o znikniony lewy będą skargi". -


Nie mówię więcéj, bo mój rym już kwili


I łzami się już zalewają wargi!


Juliusz Słowacki



lecz chmur błysk zjawi się i już znikniony,


tenci nie znikał zaś, lecz rósł w pożogę,


więc w duszy: - Co to? - pytam się zdumiony.


Dante Alighieri w przekładzie Anny Świderskiej



Mnie osobiście druga forma wydaje się bardziej dostojna i elegancka, co łatwo można obronić, podpierając się autorytetem cytowanych wyżej twórców. Z analizy tych dwóch czasowników wynika więc dosyć jednoznacznie, że imiesłowem przymiotnikowym biernym dla czasownika zginąć jest zginiony. Co ciekawe, słowo takie występuje w dosyć licznych tekstach staropolskich, literackich i gwarowych. Oto przygarść cytatów:



Czym się za młodu skorupka nawarzy,


Już z ni na starość tego nie wyparzy.


Także i młody we złe zaprawiony,


Już jest zginiony.


Anonim gdański z 1643 roku



Juześ zginiony, jus potampsiony. Nie ufaj Bogu, stois na psiekielnam progu. Dekret na ciebzie, ześ Boga straciuł, kto ci za to zapłaciuł?


Ludowe jasełka kurpiowskie



Jestem zginiony — odpowiedział Tadeusz — daj mi pokój, cóż komu do tego, kiedym szczęśliwy!


Józef Ignacy Kraszewski



By w chęć nieprzyjacielską, dawnom ja zginiony;


Będzież (mówią) ten kiedy dzień błogosławiony,


Że go leżąc na marach ostatnich ujrzemy,


A tym wdziadłem oczy napasiemy?


Jan Kochanowski



Jak wyraźnie widać, we wszystkich przytoczonych przykładach, słowo zginiony pełni, bez najmniejszej wątpliwości, rolę imiesłowu przymiotnikowego biernego czasownika zginąć. Nie można więc mieć wątpliwości co do tego, że jest to prawidłowa forma tego imiesłowu. Język jest zasadniczo systemem spójnym i logicznym. Dlatego drogą analogii można by ustalić brzmienie dawno zapomnianego imiesłowu, nawet w przypadku, gdyby nie było świadectw w tej kwestii.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Mój nowy blog

Jak zapewne zdecydowanej większości moich czytelników wiadomo, podstawową składową mojego pisania jest blogowanie. Blogów mam spore stadko, a każdego roku przybywa kilka nowych. Można rzec, żem jest nowym gatunkiem grafomana - grafomanem blogowym. Aby dać czytelnikom możliwość uzyskania niejakiej orientajcji w tej gęstwie blogów, publikuję dwa razy do roku na większości z nich tak zwane teksty organizacyjne, będące swoistym przewodnikiem po tej menażerii. Czasami jednak istnieje potrzeba napisania pomiędzy nimi tekstu na przykład o nowym blogu. Tak właśnie jest w tej chwili. Pod koniec maja założyłem nowy blog, poświęcony zakupom, a zatytułowany Moje Ulubione Produkty. Przyczyny założenia i zasady funkcjonowania tego bloga wyłożyłem we wprowadzeniu do niego. Jest to blog zakupowy, a więc z założenia mniej poważny od kulturalnego, czy politycznego. Pisanie o zakupach, czy produktach nie wymaga wszak silenia się na obiektywizm, czy pogłębionych analiz. Już pierwsze obserwacje statystyk wskazują, że na blog zakupowy jest na rynku spore zapotrzebowanie. Ludzie chcą czytać o zakupach i produktach. Jest duża szansa, że mój nowy blog stanie się wśród moich blogów drugim pod względem popularności, zaraz po Kulturze Okiem Svetomira. Gdyby jednak zrobił klapę, po pół roku dam sobie z nim spokój.

poniedziałek, 8 marca 2010

Moja pierwsza książka

Religie


Informuję, że w łódzkim wydawnictwie Księży Młyn ukazała się właśnie moja pierwsza książka, zatytułowana Religie w Polsce. Jest to opracowanie o charakterze popularnonaukowym. Poniżej cytuję notę ze strony wydawnictwa.









Wbrew powszechnie przyjętej opinii, wyznaniowa mapa Polski jest bardzo różnorodna i warto tę cechę poznać. Książka „Religie w Polsce” będzie w tym bardzo pomocna. Przedstawiono w niej ponad dwadzieścia najważniejszych prądów religijnych obecnych w Polsce, zarówno chrześcijańskich, jak i niechrześcijańskich. Za kryterium doboru materiału przyjęto liczbę wyznawców danej wspólnoty, a w niektórych przypadkach, gdy nie jest ona znacząca, za istotny wyróżnik uznano ugruntowaną pozycję w Polsce. Czytelnik będzie mógł poznać nie tylko cechy poszczególnych wspólnot, ale również mechanizmy tworzenia się wielkich ruchów religijnych. Rozdziały, napisane bardzo przystępnym językiem, pozwolą zgłębić wiedzę o wyznaniach obecnych na Ziemiach Polskich, nie tylko osobom, które zajmują się tematyką religioznawstwa, ale również czytelnikowi, który dopiero zaczyna poznawać to zagadnienie. Publikacja została wzbogacona ilustracjami oraz licznymi ciekawostkami.




czwartek, 4 marca 2010

Work and Travel, Au Pair, studia i praca w USA

W naszych czasach, kiedy znakomita większość spośród nas ma paszport w szufladzie swojego biurka lub innym odpowiednim miejscu, a ci , którzy go nie mają nie ma to tylko z powodu braku chęci, nie zaś możliwości, jak to było za czasów sowieckiej okupacji, uwielbiamy podróżować. Jednym z najpopularniejszych kierunków podróży naszych rodaków są nieodmiennie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej pomimo wciąż panującego w nich obowiązku wizowego dla obywateli RP i umiarkowanej delikatnie mówiąc atrakcyjności turystycznej tego kraju.że to ja jestem dziwakiem, skoro mnie ciągnie na przykład do Macedonii, czy Abisynii, gdzie mało kogo ciągnie. Może zresztą tylko ja uważam ten kraj za nieatrakcyjny turystycznie. Mnie do USA nie ciagnie, ale potrafię zrozumieć, że innych ciągnie. Może to zresztą ja jestem dziwakiem, a nie oni, skoro mnie ciągnie na przykład do Macedonii, czy Abisynii, gdzie mało kogo ciągnie. A owych wszystkich ludzi może do USA ciągnie mit Ziemi obiecanej, który już w czasach starozytnych przyciagnął do kraju tego, podle legend, dziesięć zaginionych plemion izraelskich. Może zaś jest to mit Wolności, której statua w jednym z miast tamtejszych stoi, może jakiś inny mit, a może wcale nie mit, tylko dura realitas, a tylko zakręceni antropolodzy, tacy jak ja dopatruja się mitów rtam, gdzie ich nie ma.








Główne przyczyny ogromnej popularności tego kierunku są jednak IMHO natury wybitnie ekonomicznej. Dlatego też popularne sa takie formuły wyjazdów jak Work and Travel, praca wakacyjna w USA, szkoła w USA, studia w USA, Au Pair i zagraniczne kursy językowe.








Work and Travel, praca wakacyjna w USA, szkoła w USA, studia w USA, Au Pair i zagraniczne kursy językowe są zapewne bardziej wyrafinowanymi formami podróżowania aniżeli zwykła czasowa emigracja zarobkowa, toteż łatwiej na nie uzyskać wizę amerykańska, trudno jednak je uznać za czysto turystyczne. Są one popularnymi w dzisiejszych, czasach hybrydami. Nasze czasy można by bowiem bez zbytniej przesady przezwać Erą Hybrydejską.



Reklama Na Blogach

piątek, 26 lutego 2010

Wiosenny tekst organizacyjny

Z początkiem Wielkiego Postu, tradycyjnie zamieszczam wpis organizacyjny, w którym informuję o zmianach i planach dotyczących moich blogów. Od jakiegoś czasu moje blogi można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to blogi pierwotne, na które trafiają teksty oryginalne, a także wcześniej opublikowane w prasie drukowanej lub na forach dyskusyjnych. Do tej grupy należą: Kultura Okiem Svetomira, Rybnik (i nie tylko) w obiektywie komórki, TFUrczość Svetomira (dawniej Limeryki ze śmietnika) i Polityka Okiem Svetomira. Najważniejszym blogiem pozostaje Kultura Okiem Svetomira. Blog ten jest regularnie, przynajmniej dwa razy w tygodniu, uzupełniany. Jest podzielony na kilkanaście kategoryj, w ciągu ostatnich kilku miesięcy dodałem kilka nowych: język, kuchnia, ludzie, miejsca, teksty komercyjne i teksty nadesłane. W najbliższym czasie przedewszystkiem będę kontynuował trzy cykle: festiwalowy (w tej samej formule co w zeszłym roku), o mediach religijnych i o humanistycznych książkach wygrzebanych w marketowych koszykach. Poza cyklami będą oczywiście recenzje książek i płyt, a także bieżąca pubicystyka kulturalna. Mój drugi blog TFUrczość Svetomira (dawniej Limeryki ze śmietnika) przeżywa obecnie ewidentny kryzys. Jesienią odeszła mnie ochota na pisanie limeryków i dotąd mi nie wróciła. Piszę jednak inne utwory rymowane i umieszczam je na tym blogu, ale dużo rzadziej niż niegdyś limeryki. W związku z pojawiającym się zróżnicowaniem gatunkowym, blog zmienił nazwę. Polityka Okiem Svetomira i Rybnik (i okolice) w obiektywie komórki wykazują równie małą aktywność, jak TS, ale tu nie ma mowy o kryzysie, bo zawsze taką wykazywały. R(io)wok zmienił nieco nazwę, gdyż będą się w nim pojawiały także zdjęcia z Wodzisławia Śląskiego, gdzie aktualnie pracuję. Na wszystkich czterech wyżej wymienionych blogach pojawiają się od dwóch lat teksty komercyjne i będą się pojawiać nadal. Drugą, nową grupę blogów stanowią blogi sezonowe: Prawdziwe Boże Narodzenie, Prawdziwy Wielki Post i Prawdziwa Wielkanoc. Są one poświęcone religijnemu przeżywaniu wymienionych okresów liturgicznych. Pojawiają się na nich zarówno teksty oryginalne, jak też "przedruki" z blogów oryginalnych. Te blogi ożywają we właściwych sobie okresach, a potem zamierają. Ostatnią grupą są blogi wtórne, które posiadam na różnych platformach. Na nich prawie wcale nie pojawiają się teksty oryginalne, a jedynie przedruki z blogów oryginalnych i sezonowych. Charakter blogów umieszczonych na salonie24, ProPolonii , blogspocie , zambie i profeo omówiłem już w poprzednim wpisie organizacyjnym, nie ma więc sensu się powtarzać. W ostatnim czasie powołałem do życia nowy blog wtórny, na portalu Fronda, na którym umieszczam teksty z zakresu religii i polityki. Mam jeszcze blog niejako służbowy, na którym promuję aptekę, której jestem kierownikiem. I to by było tyle na dziś. Następny tekst organizacyjny, jak zwykle, we wrześniu.

niedziela, 21 lutego 2010

Nowy blog o Wielkim Poście

W grudniu ubiegłego roku uruchomiłem blog zatytułowany Prawdziwe Boże Narodzenie. Jako, że udał mi się całkiem nieźle i nieźle też został przyjęty przez czytelników, postanowiłem ciągnąć ten pomysł dalej i stworzyć jeszcze dwa podobne blogi - wielkopostny i wielkanocny. Dlatego też w Pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu, dwudziestego pierwszego lutego bieżącego roku inauguruję blog zatytułowany Prawdziwy Wielki Post. Będzie on traktował o religijnym przeżywaniu tego okresu, przedewszystkiem w sensie liturgicznym i modlitewnym, ale także ascetycznym. Dominować będzie tradycja łacińska, ale pojawiać się będą także pojedyncze teksty nawiązujące do chrześcijaństwa Wschodniego, a nawet do protestantyzmu. Trafią tu głównie teksty z KOS z poprzednich lat, trochę tekstów nowych i pojedyncze teksty, które już gdzieś kiedyś były publikowane, ale nie na moich blogach. Ile będzie tych tekstów w sumie, tego nie wiem dokładnie, ale zapewne pomiędzy trzydzieści a pięćdziesiąt. Ciągnąć będę ten blog aż do Wielkiego Piątku. A już w Wielką Środę uruchomię blog Wielkanocny- Prawdziwa Wielkanoc.