Co jakiś czas w którymś z polskich miast wybucha mniej lub bardziej intensywny konflikt na tle nadania jakiejś szkole imienia takiego, czy innego patrona. Stosunkowo często bohaterem tego rodzaju konfliktów jest Jan Wiktor Lesman, szerzej znany jako Jan Brzechwa. Jest on powszechnie znany przede wszystkim jako autor całkiem niezłej poezji i prozy przeznaczonej dla dzieci, toteż wydaje się być idealnym patronem dla przedszkola, lub szkoły podstawowej. Jest jednak jeden problem. Brzechwa pisał nie tylko poezję i prozę dziecięcą, ale także poezję "dorosłą". W ramach tej ostatniej popełnił znaczną ilość wierszy wychwalających ustrój socjalistyczny i towarzysza Stalina. I właśnie ta część jego twórczości jest powodem licznych protestów przeciwko nadawaniu szkołom i przedszkolom jego imienia. Dla części protestujących zapewne pewne znaczenie ma też żydowskie pochodzenie Brzechwy/Lesmana, ale nie ma najmniejszych powodów by uznać je za czynnik decydujący o zaistnieniu tychże protestów, zwłaszcza jeśli się zważy, że podobnych kontrowersyj nie wywołują osoby innych polskich twórców żydowskiego pochodzenia, jak na przykład Juliana Tuwima, czy też kuzyna Brzechwy Bolesława Leśmiana.
Najświeższy konflikt o Jana Brzechwę wybuchł w Gdańsku. Jedna ze szkół podstawowych w tym mieście postanowiła właśnie tego poetę obrać za patrona. Dyrekcja szkoły była przekonana, że zatwierdzenie wyboru przez władze samorządowe jest tylko formalnością, zdąrzyła więc już nawet zakupić nowy sztandar. Wniosek miał być najpierw rozpatrzony przez Komisję Edukacji Rady Miasta, a następnie przez całą radę. Na posiedzeniu komisji jeden z jej członków, radny Zdzisław Kościelak z PiSu, zapoznał pokrótce koleżanki i kolegów z socjalistycznym wycinkiem twórczości kandydata na patrona. Na skutek jego wystąpienia, komisja zarekomendowała Radzie odrzucenie wniosku szkoły. Ostateczne głosowanie w Radzie Miasta na którym wniosek szkoły również przepadł, odbyło się kilka dni później.
Warto się zastanowić nad kwestią, czy tacy twórcy jak Jan Lesman mogą w ogóle być patronami szkół i przedszkoli, czy też może pisanie utworów gloryfikujących ustrój totalitarny pozbawia ich możliwości pełnienia tej roli? Każdy, kto uważnie przeczytał "Zniewolony umysł" Czesława Miłosza (a jest to, mimo wszystko, nadal najlepsza książka na ten temat), ten wie, że za rządów Bolesława Bieruta, pętla zarzucona na szyje literatów stopniowo się zaciskała. O ile w pierwszych latach powojennych wystarczyło powstrzymywać się od otwartej krytyki systemu, o tyle pod koniec lat czterdziestych i w pierwszej połowie pięćdziesiątych, aby utrzymać się na literackim rynku, trzeba było mieć w dorobku pewną ilość utworów wychwalających ustrój socjalistyczny. Nie widzę więc niczego dziwnego w tym, że Brzechwa takie wiersze pisał. Powiem więcej, nie widzę w tym nic szczególnie zdrożnego.
Gdybym ja sam żył w okresie stalinizmu i gdybym utrzymywał siebie i swoją rodzinę z pióra, i gdyby powiedziano mi, że albo napiszę tomik takich wierszy, albo żadna inna moja książka nie zostanie wydana, a ja sam utracę stanowisko w redakcji lub wydawnictwie, a co za tem idzie możność zarabiania na chleb dla żony i dziatek, to bym te wiersze sklecił. Napisałbym je zapewne niedbale, jak się to mówi "na kolanie", ale bym je napisał. To były czasy straszne, nie tylko zresztą dla pisarzy. Ja wiem, że odmowa napisania wierszy o Stalinie nie skazywała na szafot czy choćby więzienie, ale skazywała na nędzę nie tylko pisarza, lecz także jego rodzinę. I powtórzę: mając wybór między nędzą rodziny, a pisarskim sprostytuowaniem się, wybrałbym owo sprostytuowanie. Zresztą znaczna część dzisiejszych twórców (z niżej podpisanym włącznie) w podobny sposób (choć w mniejszym stopniu), prostytuuje się, na przykład pisząc teksty reklamowe.
W tym momencie dochodzimy do kwestii kluczowej - czy pisarz obarczony skazą na życiorysie (a tego rodzaju wiersze mimo wszystko taką skazę stanowią) może być patronem szkoły. Moim zdaniem może. Dlaczego? Bo po pierwsze jest to skaza niewielka, po drugie zaś jedynie Jezus Chrystus i Jego Matka byli bez skazy. A skaza na życiorysie Jana Lesmana jest niewielka bo, podobnie jak inni poeci piszący w tym samym okresie tego samego rodzaju utwory nie działał, jak zresztą wykazałem powyżej, w warunkach całkowitej dobrowolności. Nie stosowano wobec niego przymusu fizycznego, ale moralny jak najbardziej. Z tej sytuacji wyjścia idealnego nie było, były natomiast lepsze i gorsze. Być może najlepsze wybrał wspomniany Miłosz, który w podobnej sytuacji napisał wiersz pozornie gloryfikujący ustrój komunistyczny, w rzeczywistości zaś wieszczący jego upadek. Pierwsza zwrotka wiersza brzmi:
Runą w łunach, spłoną w pożarach
Krzyże Kościołów , krzyże ofiarne
I w bezpowrotnym zgubi się szlaku
Z Lechickiej ziemi Orzeł Polaków
Natomiast pierwsza zwrotka wiersza właściwie odcytatanego, to jest naprzemiennie po wersie ze zwrotek pierwszej i trzeciej, a następnie drugiej i czwartej brzmi:
Runą w łunach, spłoną w pożarach
Na ziemskim globie flagi czerwone
Krzyże Kościołów , krzyże ofiarne
Będą na chwałę grały jak dzwony
Nie każdy jednak miał tyle talentu i sprytu (do tego potrzebna była szczypta odwagi), żeby coś takiego napisać. Lesman najwyraźniej nie miał. Chociaż i tak widać, że w poezję socjalistyczną nie zaangażował się aż tak mocno, jak mu to zarzucają oponenci. Po pierwsze te wiersze są bardzo słabe, dużo słabsze niż jego poezja dla dzieci, w której na przykład posługiwał się mistrzowską grą słów. W wierszach socrealistycznych żadnej gry słów nie ma. Widać, że były pisane niedbale. Po drugie , widać też w nich pewną dozę ironii, jak na przykład w tym fragmencie:
Trzeba nam pióra przekuć
na młoty i kilofy,
W ogniu hutniczych pieców trzeba
hartować strofy,
Wiadomo, że Lesman pióra na młot przekuć nie zamierzał. O pewnym dystansie poety do głoszonych idej świadczy też użycie w tym fragmencie parafrazy tekstu biblijnego. Biblia i socrealizm - to przecież nie może być na poważnie. Ważne jest też to, że w twórczości Brzechwy (podobnie zresztą jak i Miłosza) elementy socrealistyczne miały marginalne znaczenie. Ocenę pracy pisarza powinno się zaś opierać przedewszystkiem na głównym nurcie jego twórczości.
Skoro więc skazy na życiorysach Brzechwy i Miłosza są mało znaczące, a oni sami są godni tego, aby ich stawiać za wzór do naśladowania, to gdzie jest granica? Jacy twórcy nie mogą być patronami szkół? Moim zdaniem kryteria są dwa. Pierwszym jest stopień zdominowania twórczości danego autora przez elementy niegodziwe. Zgodnie z tym kryterium negatywnej ocenie podlegają ci autorzy, których główny nurt twórczości jest zdominowany przez niegodziwość. Przykładami mogą tu być pisarze sowieccy, jak Włodzimierz Majakowski i Michał Szołochow, a z Polaków Władysław Broniewski i Tadeusz Boy-Zeleński. Twórczość całej czwórki była zdominowana przez treści niegodziwe, a dwaj Polacy pisali niegodziwe utwory również w warunkach wolności, mianowicie w okresie II Rzeczypospolitej. Tej dwójce żadną miarą nie odmawiam genialności. Co więcej, w przypadku Tadeusza Boya-Żeleńskiego, wyrażam szczere ubolewanie nad tym, że o jego genialności mało kto pamięta. Kojarzony jest przedewszystkiem jako autor zjadliwej publicystyki antyklerykalnej i antypatriotycznej, a także redaktor gadzinowej prasy w sowieckiej strefie okupacyjnej, nie zaś jako twórca kongenialnych przekładów arcydzieł literatury średniowiecznej i renesansowej z łaciny i francuskiego. Obydwaj byli niewątpliwymi geniuszami, ale swój geniusz obrócili dobrowolnie na służbę sił ciemności. Dlatego nie mogą oni być patronami szkół, chyba że w przypadkach absolutnie wyjatkowych, to jest takich, gdy się dla jakiejś placówki osobiście w jakiś sposób przysłużyli. Jest to więc zupełnie inna sprawa niż z Brzechwą, czy Miłoszem, których zasługi wielokrotnie przewyższają przewiny.
sobota, 21 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Cześć wszystkim na tej stronie!
Miło was poznać!
Postaram się udzielać :)
Do zobaczenia!
---
[url=http://akcesoria.do.pedicure.makijaz123.com/13/]akcesoria do pedicure[/url]
Prześlij komentarz